W końcu przyleciały i zostały. Ale wcześniej mieliśmy pojedynczych gości, jednak ci nie zostali zbyt długo. 26 kwietnia przyleciał jeden, szukał, czekał i ... odleciał. Chociaż w pewnym momencie były aż trzy bociany. Ale widocznie zrobiły sobie przerwę w drodze do swoich gniazd.
Ale następnego dnia znowu pokazał się pojedynczy bociek. Ten zabawił jeszcze krócej i postanowił polecieć dalej.
Aż 28 kwietnia przyleciał kolejny. Został na noc, a 29 przyleciała do niego partnerka. I od razu zaczęły się parzyć. A następnego dnia wzięły się za budowę gniazda. On przynosił patyki, słomę trzcinową, siano i wspólnie układali w gnieździe. Wspaniały widok. I jaka radość. Bo jak zaczęły budować, to znak, że miejsce im odpowiada i zechcą z nami do jesieni zostać. Po dwóch dniach pani zaczęła przesiadywać w gnieździe, czyżby jajka?Niestety nie widać ich w piętra naszego domu, bo gniazdo jest głębokie. I postanowiliśmy nadać im imiona: Anastasia i Ivan. Są bardzo płochliwe, jakikolwiek ruch pod ich gniazdem powoduje że odlatują na pole lub łąkę i czekają na spokój. Myślę jednak, że przyzwyczają się do nas i sąsiadów, bo nikogo więcej tu nie ma. Dołączam całą serię zdjęć naszej parki, która ulokowała się w naszej wsi od ponad 20 lat. I to jest właśnie piękne.











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz