Mamy drugą połowę lutego, czyli przedwiośnie. Takie najprawdziwsze. Przyleciały już żurawie, o 6 rano mamy pobudkę z tej okazji, bo na rozlewisku wołają się nawzajem. Budki lęgowe też już są odwiedzane, teraz czekamy na naszego pierwszego boćka. W okolicy jeszcze nie ma, więc nie jest źle. Słup z gniazdem przetrzymał Xawerego, inne mniejsze i większe wichury, śnieżyce burze i deszcze. Czyli można powiedzieć, że domek dla boćków jest sprawdzony po względem trwałości. Teraz egzamin z atrakcyjności...
Od dziś będę pisał co tam słychać u nas, a jak jakiś Wojtek przyleci, to dopiero będzie się działo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz